15.11.2023

Galopująca FURIA

 

Oj oj ...co my tu mamy? Jeśli dobrze liczę na 20-sto lecie działalności zespołu, kolejny, siódmy? piekielnie mocy album. Furia powróciła z najgęściej napakowanym w blasty i przerażające, mega szybkie riffy długograjem. Tak ognistej intensywności w muzyce nie słyszałem od dawna.
Tytuł albumu zobowiązuje, "Huta Luna", tutaj dosłownie muzyka pali się, kipi i wytapia, ocieka żarem, niczym w piecu hutniczym. Finalnie otrzymujemy płytę, na jaką domyślam się, każdy die-hard fan Furii czekał. Nie było to łatwe wyczekiwanie, poprzez lata działalności Nihil i spółka zahaczali o coraz to odleglejsze rejony eksploracji muzycznej.
Kto powiedział, że miało być łatwo, miło i przyjemnie? Nie sądzę aby ktokolwiek tego się spodziewał. Nowy album zespołu jest zatem wściekły, intensywny, gęsty i ....oczywiście pełen, no czego?... nieokiełznanej furii.
Jeśli chcecie porównań do poprzednich wydawnictw zespołu odpalcie sobie w swoich prywatnych, domowych piecach poprzednie albumy.
Jak dla mnie ostatni wyziew Furii unosi się gdzieś między opętaniem "I krzyk", dekadencją "Martwej Polskiej Jesieni" a lodowatym tchnieniem "Marzannie, Królowej Polski".
Muzyka na "Hucie Luna" praktycznie od otwierającego kawałka "Zamawianie trzecie" nie bierze jeńców, pędzi szaleńczym galopem niczym dziki koń po bezludnym stepie, na oślep, przed siebie, po życie, po śmierć.
Nihil konsekwentnie bez baczenia wstecz wprowadza swe zakręcone polskie liryki, proste acz dosadne.
Aż chciałoby się użyć słów "wieszcza" - Wstawaj, idź! Tak, wstawaj idź! Tabory pędzą dzień po dniu. Tak, wstawaj, hej! Taboru hymn!


"Huta Luna"
trwa prawie godzinę, kończy się po mistrzowsku, ambientowym, przestrzennym utworem "Księżyc czyli Słońce" zupełna rewelacja, choć pewnie nie dla każdego.
Ten kawałek działa niczym ukojenie po otrzymanej dawce ciosów muzycznych. Odgłosy wygaszanych pieców hutniczych, smoła, siarka, siny dym...to wszystko niczym produkt uboczny zostaje po wytopieniu drogocennej muzycznej stali.
Zaśpiewy w końcówce płyty oczywiście potwierdzają słuchacza o ludycznym czy też nekrofolkowym "zakręceniu" Nihila, w tym temacie nic się nie zmieniło.
Warto było czekać na taki album, BM najwyższych lotów. Jaka jest siła i kondycja koncertowa Furii możecie przekonać się sami, tym razem występów na żywo zapowiedziano dość sporo, trzymajcie rękę na pulsie.
Agares

FURIA - "Huta Luna" - Pagan Records (2023)

1. Zamawianie trzecie
2. Swawola niewola
3. Na koń!
4. Wracaj
5. Idź!
6. Spanie polskie
7. Zamawianie wirujących Sarmatów (czwarte)
8. Maska masce
9. Gore!
10. Księżyc, czyli Słońce




Płyta dostępna jest w PAGAN RECORDS