25.05.2013

turin turambar - rzeczpospolita czartowska (2013)


Recenzja dyskusyjna toczona między Amtheą i Agaresem...

-Od  pierwszego zetknięcia się z Turin Turambar, pomyślałem co to za "tamburyn"? Pierwsze kroki skierowałem do sprawdzenia znaczenia nazwy...Tolkien, hmmmm...

-No tak, nazwa przywołuje jakąś mroczną baj-o-powieść...


-Dostałem ich płytę z zastrzeżeniem - "Bez półlitrówki nie słuchaj"... Coś w tym jest, choć z drugiej strony kontakt z ich muzyką na trzeźwo jest równie ciekawy.

-Bo ta płyta zastępuje wódkę... Nie trzeba pić, żeby poczuć się w pełnym alko-wymiarze. Jest druzgocąco świetna, z akcentem na druzgocąco. Koncept - całościowo - doskonale przemyślany, neurotycznie inteligentny.
Czekałam na taką płytę, taki zespół, całe pół-moje-życie! Na coś co przywoływałoby najlepsze KATowskie tradycje. Turim Turambar robi to - świadomie lub nie - w najlepszym stylu. Zajebiste aranżacje, brzmienie, zajebista okładka, zajebisty koncept ogólny. Najważniejsze są oczywiście teksty - bo polskie, dobitne, chamsko - poetyckie, trupio-przyziemne.
Przy okazji, utwór "Kiedy zima skuje wam mordy",  znalazł nas w tym bardzo odpowiednim momencie - kiedy ta zima kuła wszystkim wszystko.

-Wejść w umysł Atamana Tolovego stojącego za całym konceptem to rzecz nie łatwa. Wszak można spoglądać w lewo i prawo i nie widzieć nic, jak to jest zaznaczone w tekście "Kobieta z zamkniętymi oczami". Turin Turambar niczym dojrzale wino im starsze tym lepsze... Tak jest! Dobrze się stało, że choć zespół powstał gdzieś tam w 1992 roku, dopiero teraz uraczył nas drugą jak się okazuje, częścią muzycznej trylogii.

-Płyta wkracza w prywatny świat słuchacza cholernie zgrabnie. Bardzo dobrze zagrana, świetnie zgrana, wybitnie spójna. Przede wszystkim jednak kompozycje, bo to nie utwory... takiej wysmienitości na scenie nie mieliśmy od dawna. Nie chce strzelać tu 'achami' i 'ochami', chociaż wiesz, że tak robię gdy słucham "Rzeczpospolitej Czartowskiej". Krew płynie w żyłach sześć razy szybciej. Dla mnie to naprawdę objawienie i rewelacja na polskim rynku. Zero 'black metalu', zero 'stone metalu', czy trash metalu, czy jakichkolwiek przylepek, to jest po prostu czartowska muzyka, nie tylko w metalowym, ale muzycznym stylu. 
I pomimo tej spójności, dzieje się tam dużo. To dla osób, które uwielbiają dobre, bogate intrumentarium - muzyka ciągle zaskakuje. Trzewia na wierzchu.

-Warto włożyć  swe ręce w tę masę płonącej materii. Zbędne jest dopowiadanie faktu, że TT jest projektem dobrze znanego muzyka działającego w Stillborn czy Genius Ultor. We współpracy z perkusistą, przedstawiającym się jako Imć Panem Śmiercią, Ataman przenosi nas w świat bez kompromisów, w którym odnaleźć się to niemalże akt nie lada  odwagi.

Amthea & Agares




Płyty, można posłuchać tutaj