Wiosnę 2013 wyraźnie można było nazwać zimą, w "lany poniedziałek"; uliczne hordy walczyły na śnieżki... Potrzebowałem czegoś miażdżąco gorącego, tak dla wewnętrznej równowagi. Szczęśliwym trafem znalazł się na mojej czarnej półce czwarty w dyskografii album AOSOTH. Z dziką ochotą zacząłem słuchać, bo wiem, że Francuzi do swojej muzyki podchodzą śmiertelnie poważnie.