OK, album number 7...liczba to boska (ponoć) a czy może na pewno?.
Dla tych którzy z Watain'em witają się po raz pierwszy może to być elektro-wstrząs-energetyczno-wibracyjny, łamiący dotychczasowe schematy....i to nie tylko te myślowe.
Lata mijają, materia się zmienia, wszystko płynie, odchodzi i wraca czasem (niechciane)...tak czy siak ...DARK ENERGY "prevails" w wykonaniu Watain ...czyli wszystko w porządku...album wirująco- pulsujący, tchnący mrocznym wyziewem, TAK...zdecydowanie wart zauważenia.
Long Live Watain! 666
WATAIN - "The Agony & Ecstasy Of Watain"
01. Ecstasies in night infinite
02. The howling
03. Serimosa
04. Black cunt
05. Leper's grace
06. Not sun nor man nor god
07. Before the cataclysm
08. We remain
09. Funeral winter
10. Septentrion