19.04.2013

nomad - wywiad 2004


Polska to death metalowa potęga od lat. Przed wami wywiad jaki przeprowadziliśmy z Beyzabelem, gitarzystą,  wokalistą zespołu.
Z archiwum X. Artykuł ukazał się w 7 Gates Mega-Sin w numerze #6/2004.




NOMAD –„Demoniczne wersety”
Polska death metalem stoi i to death metalem wszelakim. Nomad istnieje na scenie od ponad 10 lat i jest ważnym elementem naszej metalowej rzeczywistości. I jak sam Beyzabel (voc,git) powie nie udało im się jak do tej pory rozpętać ery Nomad to nie można przegapić ich najnowszego albumu . To jest tzw. jazda obowiązkowa, jeśli nie przerobicie tej „lekcji” nie przejdziecie do następnej klasy szkoły zwanej Polska Akademia Death Metalu Stosowanego.
- Zawsze drażniły mnie porównania muzyki do zawodów sportowych, a ten lepszy a tamten gorszy, ten to druga liga, tamten to czołówka. Ciągle ta gonitwa za ...?!!! No właśnie, za czym? Martwi mnie to, ale trudno, tak to już jest, że musicie po raz enty się przedstawić, w końcu NOMAD nie stanął jak dotąd na "podium" polskiej sceny metalowej i nie zdobył rzeszy piszczących fanek ;)
Witam Ciebie Agares oraz wszystkich czytelników. Dla tych, którzy po raz pierwszy słyszą nazwę Nomad parę słów o nas. Powstaliśmy w ‘94 r. i mamy na koncie kilka nagrań: demo „Disorder” (‘96), MC „The Tail of Substance” (‘98), CD „The Devilish Whirl” (‘99) i nową płytę nagraną w 2002 roku, którą wyda amerykańska wytwórnia Baphomet Rec. Zagraliśmy kilka tras koncertowych (jedną nawet na Białorusi) i kilkadziesiąt koncertów z czołówką naszej rodzimej sceny. Od samego początku istnienia zespołu stawialiśmy na muzykę, która najbardziej oddaje nasze nastroje, emocje i trafia w smak naszych gustów. Tą muzyką jest death metal, który gramy i aranżujemy tak jak czujemy, a komponując muzykę nie zastanawiamy się czy Nomad spodoba się kilku czy kilku tysiącom ludzi. Po prostu, tak toczą się nasze losy i „sława”, o którą nigdy specjalnie na siłę nie walczyliśmy. Gramy, bo to nas bawi i jeśli przy okazji pozyskamy kilku zaangażowanych maniaków, to w porządku. A wspomniane przez Ciebie wyścigi i numery na listach przebojów... No cóż, może jeszcze do tego nie dorośliśmy, a może raczej wolimy być sobą bez względu na konsekwencje?... Trudno także jest nie dostrzec tego, w jakim świecie żyjemy i jak zmienia się moda, czy to na słuchanie muzyki, czy też na to jak się dziś powinno ubierać, mając nawet na względzie daną subkulturę. Nie jestem w stanie nikogo na gwałt krytykować lub też wywyższać. Każdy ma prawo do własnego stanowiska w sprawie tego „wyścigu”, który był, jest i będzie, bo rozwój, technika i indywidualność, to jedno, a sposób na wyrażanie siebie tak jak dyktują nam inni, to drugie, nawet biorąc pod uwagę to, jak powinniśmy żyć, czyli jednymi słowy: „dobrze powielaj, a będziesz znany”.
- Domyślam się, że rok 1999 jest dla Nomad pewnego rodzaju przełomem. Wszystko "żarło, żarło aż zdechło", wydanie bardzo dobrej płyty "The Devilish Whirl" zbiegło się z upadkiem firmy Novum Vox Mortis. Jak to zdarzenie wpłynęło na sam zespół?
Nasza słaba promocja, do której od samego początku przywykliśmy (w końcu jesteśmy zespołem podziemnym i nie gramy rocka czy hip hop), nie miała może aż takiego dużego wpływu na morale zespołu, choć wiadomo - pierwsza płyta, wielkie obiecanki ze strony wytwórni, nasze marzenia, które zostały bezlitośnie skonfrontowane z rzeczywistością... Ale to tylko rynek i niekompetencje osób trzecich. Większym rozczarowaniem było nagłe odejście dwóch członków zespołu (pałker i gitarzysta) i co za tym idzie kolejna zmiana składu, która negatywnie na nas wpłynęła. Ci ludzie po prostu nas olali i zostawili na lodzie. Po takiej długiej i zażyłej znajomości nagle dostrzegamy, że przez kilkanaście miesięcy mieliśmy w zespole totalnych dupków i „karierowiczów”. Mieliśmy sporo kłopotów, ale jakoś wychodzimy z dołka i mamy nadzieję, że już nigdy nie popełnimy podobnych błędów w związku z zaufaniem. Od wiosny 2002 roku mamy w końcu perkusistę, o jakim zawsze marzyliśmy, nagraliśmy po długiej przerwie nowy materiał. Obecnie mamy gotowych siedem nowych utworów plus dwa covery i morale w zespole są w miarę pozytywne. Zwłaszcza, że ten długi staż zespołu wiele nas nauczył i swego rodzaju uodpornił na wszelkie wyrastające przed nami bariery.
- Słaba dystrybucja "The Devilish Whirl", jej reedycja w postaci kasety w kompletnie nieznanej firmie Sabbath Production również nie pomogła zespołowi, Nomad nie trafił pod "strzechy". Zastanawiacie się czasem w czym tkwił problem?
Wspomniałem, że gramy taką muzykę, jaka nam odpowiada i nie mamy zamiaru zmieniać się tylko dlatego, że nikt nas w Polsce nie chce wydać i zainwestować w nasz zespół. Nie mamy jakiś układów z bossami wydającymi zespoły w kraju i nie podpiszemy pierwszego lepszego kontraktu, który nam podsuną. Wiesz, teraz jest jeszcze gorzej jeśli chodzi o sprzedanie swojej płyty i wypromowanie zespołu. Takie czasy i nic się tu nie wskóra. Nie wiem, co robimy nie tak, może taki już nasz los - grać w piwnicy, nagrać w studio i porozmawiać z kilkoma ludźmi o naszej muzyce, odpowiedzieć na kilka wywiadów i jak się uda zagrać kilka koncertów. Uwierz mi, że wkładamy w zespół wszystkie swoje siły i oszczędności, znamy już trochę ten metalowy rynek i nie możemy wciąż czuć się jakbyśmy nagrali swoje pierwsze demo. Z drugiej zaś strony wciąż mamy taki sam zapał i otwartość względem ludzi i muzyki, jak na samym początku powstawania zespołu. Niestety, to media kreują zespoły i wartość ich muzyki, my jak na razie jesteśmy na uboczu tego rynku podziemnych, metalowych zespołów.
- Od sesji nagraniowej do "The Devilish Whirl" minęło parę lat, a materiał ten ciągle brzmi bardzo dobrze. Wielokrotnie podkreślaliście w wywiadach, że po części było to zasługą Jacka Regulskiego z Alkatraz.
Faktycznie, chcieliśmy nagrać muzykę, która przetrwa i będzie nadal mocna po kilku latach. Nie stało się tak z nagraniem „The Tail of Substance”, które po prostu nie ma w sobie tej głębi dźwięku i realizacji, a dobre nagranie muzyki to połowa sukcesu. Osoba Jacka Regulskiego bardzo dobrze wpasowała się w nasze wymagania i nie tylko, ponieważ (podkreślam to za każdym razem) Jacek otworzył nam szerzej oczy zarówno na sposób interpretacji muzyki, jak i na to w jaki mogą postrzegać ją inni, szczególnie chodziło o gitary i te „zgrzyty” na gryfie. Chcemy być perfekcyjni w odgrywaniu riffów i słyszeć dźwięk, nie szelest kostki czy przesuwających się po gryfie palców. Jednak to, co dla nas złe okazać się może w praktyce „smaczkiem” dla odbiorców (nie wszystkich) i nawet realizatora. To tylko mała wzmianka tego, jakie sugestie i rady ten wspaniały człowiek nam przekazał. Wracając do muzyki, to zdajemy sobie sprawę z tego, że polskie studia tak naprawdę nie mają możliwości technicznych, by dorównać światowej czołówce. Poza tym, jak już coś tam zaczyna przypominać brzmienie bębnów w trakcie miksowania muzyki, to, niestety zaczyna brakować pieniędzy i czasu na pełne dopracowanie szczegółów. Ogranicza nas nie tylko brak doświadczenia, ale także podstawowych środków do zrealizowania brzmienia na miarę światowego poziomu. Myślę, że począwszy od „The Devilish Whirl" po następne nasze nagranie („Demonic Verses”) staramy się zabrzmieć jak najlepiej. Uważam, że lepiej poczekać kilka miesięcy, uzbierać kasę, znaleźć odpowiednie studio i nagrać porządnie swój materiał, niż zrobić to w pośpiechu i przez następne miesiące żałować tego i gdybać, co by był jakbyśmy to nagrali w inny sposób...
- Trudności w klasyfikacji muzyki Nomad świadczyć mogą o tym, że stworzyliście materiał niezwyczajny.
Miło, że tak uważasz, ale zebranie stu bardzo dobrych recenzji nie zapoczątkowało ery „Nomadic–hell hi,hi... Sam wspomniałeś, że promocja naszego zespołu była raczej znikoma i nadal borykamy się z problemem dotarcia do szerszego grona słuchaczy. W muzykę wkładamy nie tylko serce, ale także i umysł. Załóżmy więc, iż pomimo tego, że nasza muzyka jest w miarę inna i może nawet oryginalna, to nadal tkwimy w niezrozumieniu i odtrąceniu przez większość. Płyta „The Devilish Whirl” była kontynuacją i rozwojem wszystkich naszych założeń, jakie sobie wytyczyliśmy. Nie uważam, by ten materiał był kamieniem milowym na scenie death metalowej, ale i jestem świadom tego, iż spełnił nasze aspiracje w tamtym czasie i nawet poruszył kilka osób zaangażowanych w muzykę metalową.
- Przyznam się szczerze, że ucieszyła mnie informacja, iż Nomad ma się dobrze i nagrał nową płytę. Zanim przejdziemy do samej muzyki, parę słów na temat oprawy graficznej. Całością ponownie zajął się GRAAL, były szef Novum Vox Mortis - firmy, która nie udźwignęła Nomad. Z tego co widać, wszelkie rany zostały zabliźnione?
O tym, że talent Tomka jest nietuzinkowy nie muszę nikogo przekonywać. I jeśli w przyszłości wszystko pójdzie po naszej myśli, to być może znów skorzystamy z jego usług. Natomiast waśni miedzy nami żadnych raczej nie było i to, że przez chwilę wydawało nam się jak to będzie kolorowo, było raczej snem na jawie, nie realnym stąpaniem po ziemi. Oprawa graficzna nowego albumu jest pewnego rodzaju kontynuacją „The Devilish Whirl” i mamy nadzieję, że też się spodoba i poruszy odbiorców.
-"Demonic Verses (Blessed Are Those Who Kill Jesus)" to wasz najnowszy materiał, który udowadnia że Nomad aż kipi chęcią tworzenia. Z tego co dane mi było usłyszeć, nowa płyta jest jeszcze bardziej intensywna niż poprzednia.
Na pewno jest pewnego rodzaju retrospekcją naszych wcześniejszych produkcji i małym kroczkiem na przód. Domin (perkusja) wniósł w muzykę Nomad wiele szybkości, której nam zawsze brakowało i to już odbiło się świeższym i zdecydowanie bardziej komfortowym aranżowaniem nowych utworów przez nas. Wiesz, my właściwie zawsze dłubaliśmy coś w muzyce, wspominałem przecież, że mamy już gotowych siedem nowych utworów i dwa covery. Nomad zawsze układał riffy i aranżował utwory z wyprzedzeniem, tylko po to, by mieć obiektywne spojrzenie na swoje poczynania i dlatego, że muzyka to nasza wielka pasja, która towarzyszy nam nieustannie.
- Tytuł płyty jest na tyle dosadny, że pewnie nie wymaga dodatkowych wyjaśnień. W jakich sferach obraca się Nomad jeżeli chodzi o teksty?
Nie zmieniłem jakoś radykalnie swojego pisania tekstów i poglądów. Może się troszkę rozwinąłem i dojrzałem. Wiedz też, że teksty z „Demonic Verses” mają jakieś trzy, cztery lata, więc sam rozumiesz moje stanowisko w tej sprawie. Naturalnie, że czuję atmosferę ich przesłania, ale jestem bardzo obiektywny do ich formy i treści, a także samego siebie. Jeśli miałbym w kilku słowach powiedzieć, co pragnę wyrazić, to na pewno moje teksty nie są jednoznaczne i proste do zinterpretowania (tak bynajmniej zakładam po ciągle powtarzających się pytaniach), mają w sobie pewnego rodzaju walkę wewnętrzną, która obrazuje moje protesty i niezadowolenie z narzucanej mi wiary, obłudy społeczeństwa i ciągłych barier, które pojawiają się w życiu, a które tak naprawdę są w naszych umysłach; zakodowane przez wszystko, czym nas karmili, karmią i będą karmić, jeśli nie rozerwiemy poszarzałych i zardzewiałych krat niewiedzy.
- Z tego co powiedziałeś "Demonic Verses" na Zachodzie (Dzikim Zachodzie, bo w USA) wyda Baphomet Records Killjoy'a z Necrophagii. Czy nie obawiacie się, że tak zabiegany człowiek jest w stanie odpowiednio zająć się promocją nowej płyty polskiego NOMAD? Jak wyglądają poszukiwania wydawcy w Polsce?
Zdajemy sobie z tego sprawę, ale nie mamy innego wyjścia i już doświadczamy jego zabiegania. Wiemy także, że pomaga mu w prowadzeniu wytwórni jakaś kobitka (chyba żona) i powoli nasze sprawy są doprowadzane do końca. W Polsce nikt tak naprawdę poważnie nas nie potraktował. Owszem, dostaliśmy kontrakt, ale warunki i podejście tego człowieka, który o dziwo nie jest nowicjuszem, daje wiele, ale to bardzo wiele do życzenia!!!
- Nomad ostatnio przystąpił do NOISENATION, tworu powołanego do życia przez Sweet Noise mającego promować „nowe twarze”. W czym rzecz, czy są jakieś namacalne skutki tego wydarzenia?
W niczym nie ma żadnego haczyka, ot, po prostu, ktoś w końcu docenił naszą muzykę i postanowił w jakiś sposób pomóc takiemu zespołowi jak Nomad. A że potrzebujemy pomocy, to ją przyjęliśmy z otwartymi ramionami i jesteśmy cholernie wdzięczni Sweet Noise za taki gest. Czy są widoczne skutki? Przecież już o tym wiesz, że Nomad jest w Noisenation, więc albo przeczytałeś to naszej stronie i wszedłeś na Noisenation, by to obejrzeć, albo przeczytałeś w którymś z wywiadów.
- Najbliższe plany, koncerty, press toury, podpisywanie płyt w Empikach, wydanie DVD...hehehehe.
Sprawa priorytetowa, to promocja nowego albumu i próby wydania go w Polsce, więc jeśli czyta to jakiś potencjalny wydawca, to prosimy o kontakt. Trasa koncertowa z Devilyn i inne koncerty jeśli dojdą do skutku, m.in. trasa z Corruption.
- Tak jak powiedziałem wcześniej, Nomad to nie "bułka z masłem", Wasza muza z pewnością wymaga wytrawnego słuchacza. Jakimi słowami zachęcisz czytelników 7 Gates Mega Sin do kontaktu z zespołem?
Nie jestem dobry w reklamowaniu naszego zespołu, ale mogę każdego, kto zechce sięgnąć po nasze nagrania, zapewnić, że nie będzie zawiedziony, raczej osłupiony. Próbkę naszej nowej płyty możecie posłuchać na stronie www.nomad-band.com, tam otrzymacie także więcej informacji o nas. Wspierajcie polskie zespoły. Pragnę z tego miejsca piekielnie i bestialsko pozdrowić i podziękować następującym osobom: Migluś, Emanuel, Maciek (Burning Abyss), Arek (Morbidious Pathology), Daniel (Retiarius) oraz wszystkim, którzy w nas wierzą i nas wspierają!!!
Agares