15.04.2013
hypocrisy - end of disclosure
Szczęśliwa "13-ka"? Jak dla mnie, z całą pewnością, zdecydowanie TAK!
Peter Tagtren i spółka to zespół na którym po prostu nie da się zawieść. Solidny death metal z szeroką gamą melodii, tak charakterystycznych dla Hypocrisy jest niczym "marka", "produkt" opuszczający linię montażową najlepszej, muzycznej fabryki.
Każdy zespól zapewne chciałby dopracować zdolność komponowania do takiego stopnia aby po pierwszych dźwiękach wiadomym było kto gra. Tak jest w przypadku "End Of Disclosure" - po usłyszeniu tytułowego kawałka wiemy czego możemy się spodziewać. Szacunek do bogatej twórczości Szwedów nakazuje brać to czego dokonują całościowo. Już dawno przekroczyli granicę własnego "muzycznego ego". Nikomu, niczego nie muszą udowadniać.
Na tym krążku można odnaleźć ślady klimatów tak dobrze znanych z płyt, zarówno z połowy lat 90-tych jak "Abducted", czy wydanych ponad dekadę później z "Virus" na czele. Oczywiście, nikt raczej nie sądził że Peter cofnie się do początków istnienia Hypocrisy. Nie usłyszymy tu raczej dźwięków w stylu "Osculum Obscenum" choć momentami jest naprawdę mocno, by nie rzec -brutalnie. Tak jest, zwłaszcza jeżeli chodzi o wokal, no ale w tym przypadku przecież wszyscy maniacy Hypocrisy wiedzą doskonale, że Tagtren to MISTRZ! Płyta trwa standardowo prawie 44 minuty, słucha się jej jednym tchem, bez nudy i wyczekiwania na koniec. Bardzo równy materiał. Zagrany, nagrany i wyprodukowany wręcz perfekcyjnie, czyli znów bez niespodzianki i bardzo dobrze, że tak jest.
Long Live Hypocrisy!
Hypocrisy-End Of Disclosure (Nuclear Blast 2013)
01-End of Disclosure
02-Tales of Thy Spineless
03-The Eye
04-United We Fall
05-44 Double Zero
06-Hell Is Where I Stay
07-Soldier of Fortune
08-When Death Calls
09-The Return
Time:43:45
Więcej informacji na temat Hypocrisy tutaj